Bydgoszcz przemysłowa to Bydgoszcz intrygująca

Nie da się ukryć, że losy bydgoskiego przemysłu zasługują co najmniej na sagę podobną do łódzkiej „Ziemi obiecanej”. Nie doczekaliśmy się wprawdzie swojego Reymonta, jednakże grzechem byłoby pominięcie roli, jaką odegrały dla dzisiejszego rozumienia dziedzictwa przemysłowego relacje Jerzego Sulimy-Kamińskiego czy Zbigniewa Raszewskiego. Pokolenie PRL z czułością wspomina powojenny rozkwit gospodarczy, zwłaszcza w kontekście wymierania przemysłu w latach 90. Przez lata brzmiało to jak niedorzeczna romantyzacja wygasłych kominów, ale wydaje się, że w końcu zaczęliśmy to dziedzictwo doceniać, szanować i w efekcie – odczuwać z jego powodu dumę. Bo właśnie z poczucia dumy i obecności w świecie dobrych wzorców w zakresie turystyki industrialnej wyrósł w Bydgoszczy Szlak Wody, Przemysłu i Rzemiosła TeH2O.
Nie stałoby się to, gdyby nie dwie wyjątkowe kobiety pracujące na rzecz naszego miasta – Hanna Lewandowska i Natalia Majewska. Zainspirowane Styryjskim Szlakiem Żelaza, Szlakiem Energii w Łużycach oraz nieco bliższym nam Szlakiem Zabytków Techniki Województwa Śląskiego, napisały projekt utworzenia bydgoskiego szlaku i zaangażowały w proces jego powołania czołowych ekspertów z zakresu dziedzictwa kulturowego.

I tak od czerwca 2015 roku Szlak TeH2O dzień po dniu skutecznie edukuje mieszkańców i turystów, że w pozostałościach po fabrykach można szukać nie tylko śladów historii dawnych bydgoszczan, budujących potęgę miasta, ale także całkiem współczesnych emocji i wzruszeń. Szlak zmieniał swoich operatorów (w chwili obecnej szczęśliwie zarządza nim Miejskie Centrum Kultury w Bydgoszczy), zmienił strukturę poprzez zwiększenie liczby obiektów (z 15 do 20), ale z pewnością uczynił jedną rzecz naprawdę znakomicie – wraz z coraz liczniejszymi orędownikami bydgoskiego dziedzictwa współwychował społeczeństwo obywatelskie, które w obronie komina zlokalizowanego na terenie Bydgoskiej Wenecji, będącego pozostałością po Fabryce Cukrów, Czekolady i Kakao „Lukullus”, może rozpętać regularną burzę deweloperowi niepomnemu na walory dziedzictwa kulturowego miasta. Z sukcesem, bo komin został ocalony!

Dziś bydgoszczanie doceniają zrewitalizowane obiekty poprzemysłowe i z ochotą korzystają z nadanych im nowych funkcji. Chwalimy się rodzinie i znajomym z innych części kraju oraz świata podmiotami użyteczności publicznej zlokalizowanymi w miejscach, które – gdyby nie umiłowanie technologicznej przeszłości Bydgoszczy – byłyby skazane na zagładę.

Prawda jest taka, że nasze miasto zbudowali fabrykanci – czerpiąc z nadzwyczajnych talentów najsłynniejszych architektów XIX-wiecznej Europy, finansowali ich śmiałe pomysły. Bo trzeba to jasno powiedzieć, że choć oczywiście architektura fabryczna spełniała wysokie kryteria estetyczne (wystarczy spojrzeć na budynki Dawnej Gazowni Miejskiej czy obie lokalizacje Muzeum Wodociągów), to jednak ścisłe centrum miasta tworzyły wille i kamienice wspomnianych przedsiębiorców. Nie ma zatem wątpliwości, że dzisiejsze secesyjne i neogotyckie perełki nie istniałyby, gdyby w Bydgoszczy inteligencja techniczna i wyczucie estetyki nie szły w jednym szeregu z ekonomią.

I to właśnie w Bydgoszczy regularnie przekonujemy się, że postindustrialne wnętrza wspaniale komponują się z muzyką. Jedną z pierwszych okazji pozwalających się o tym przekonać był festiwal Muzyka w willi Blumwego, który już w pierwszych edycjach wyszedł daleko poza tytułową willę niegdysiejszego właściciela Fabryki Obrabiarek do Drewna, dziś będącą siedzibą Radia PiK. Bydgoszczanie mieli okazję wysłuchać festiwalowych koncertów w m.in. zabytkowej hali produkcyjnej FOD-u oraz w odrestaurowanych Młynach Rothera. W przestrzeni Hali Pomp zarządzanej przez Muzeum Wodociągów od lat wspaniale wybrzmiewa festiwal Muzyka u Źródeł. Obie wspomniane hale – FOD-u i Pomp oraz Wieża Ciśnień gościły również koncerty inaugurujące i kończące TehoFest, czyli bodaj najważniejszy z dotychczasowych industrialnych festiwali w Bydgoszczy – święto wspomnianego Szlaku TeH2O. Piękną przestrzeń koncertową o charakterze plenerowym tworzy Barka Lemara wraz z ulicą Spichlerną i Spichrzami nad Brdą, w których mieści się jeden z oddziałów Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego. Właśnie tutaj, splatając losy szyprów oraz bydgoskiego krwiobiegu, jakim jest rzeka Brda, organizuje się liczne wydarzenia muzyczne, łącznie z potańcówkami pod gołym niebem (a gdy jest zimno – pod lemarową ferdeką). I w tym zestawieniu nie mogło oczywiście zabraknąć Muzyki w Zamku Niebios, zorganizowanej przez Fundację Kino Pomorzanin i wybrzmiałej we wspomnianych już Młynach Rothera.

Kiedy piszę do Państwa te słowa, powoli kończy się Rok Kobiet Odważnych. Powszechnie wiadomo, że Bydgoszcz jest kobietą, a patrząc jej dzieje, które dane mi było (zaledwie w skrócie) tu zarysować, odwagi jej absolutnie odmówić nie można. Choć wielokrotnie silnie i boleśnie doświadczana przez los na przestrzeni stuleci, przeszła ogromną metamorfozę, odradzając się niczym feniks z popiołów. Mimo że nie brakowało złośliwych, nazywających ją Brzydgoszczą, nie straciła także tych wiernych miłośników, w których zakochanych oczach zawsze była piękna i pełna potencjału. Dziś już wiemy, że większość jej możliwości jest dobrze wykorzystywana i należycie eksponowana. Życzmy zatem naszemu miastu dalszego wzrastania w swoich wartościach i walorach.


Kinga Puchowska
absolwentka polonistyki UKW o specjalności komunikacja społeczna, pracowała m. in. w Muzeum Okręgowym im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy, gdzie pełniła funkcję koordynatora Szlaku Wody, Przemysłu i Rzemiosła TeH2O. Entuzjastka i propagatorka dziedzictwa technicznego, organizatorka pierwszej w Polsce „Nocy w fabryce” – wydarzenia na wzór Europejskiej Nocy Muzeów. Aktualnie zajmuje się promocją produktu turystycznego, jakim jest Zespół Pałacowo-Parkowy w Ostromecku.


Teksty zamieszczone na stronie Muzykawzamkuniebios.pl
objęte są licencją CC BY-NC-SA 4.0 (Uznanie autorstwa – Użycie niekomercyjne 4.0 Międzynarodowe).